Mama, Babcia i Prababcia Irenka kończy dziś 94 lata!

Mama: 4 dzieci (3 córek i 1 syna)

Babcia: 15 wnucząt (13 wnuków i 2 wnuczki)

Prababcia: 9 prawnuków (2 prawnuków i 5 prawnuczek, 2 w Niebie)

Z dumą mówi, że „ma 24 wnuków”.

To „Mama mojego męża”, gdy mówię o Niej innym, a dla mnie „druga Mama”. Nie używam słowa „Teściowa”, bo ma ono złe konotacje w społeczeństwie, a Mama mojego męża nie zasługuje na nie.

Gdy weszłam do rodziny mieszkaliśmy razem przez 6 lat w trzypokojowym mieszkaniu w bloku. Mama nie była „szefową”, była ciepłą, kontaktową osobą, od której wiele się nauczyłam. Może to dziwne, ale nigdy się nie pokłóciłyśmy, nigdy nie było między nami konfliktu. Może to dlatego, że nadawałyśmy na tych samych falach, nasz krąg zainteresowań był podobny.

Zawsze można było na Nią liczyć. Na spacery z wnukami nie odważyła się wyjść, ale zostawić ich pod jej opieką zawsze mogliśmy. Kiedy już rodzice męża nie mieszkali z nami, wystarczył telefon i wiem, że Mama często zmieniała swoje plany, żeby zostać z wnukami. Chłopaki po szkole odwiedzali dziadków i wtedy Babcia ich rozpieszczała najczęściej słodyczami, których nigdy nie mogło, nawet do dzisiaj, u Niej zabraknąć.

Dziękuję Ci Mamo za przegadane wieczory, za pyszne ciasta, za setki pierogów, za pomocną rękę, gdy potrzebowaliśmy, za modlitwę, która wiele pomagała przetrwać i za miłość, którą nas darzysz.

Chcę świętować z Tobą twoje setne urodziny…

Taki wzór teściowej chciałabym powielić, a przecież wiele synowych mnie czeka,
jak zdrowie pozwoli.

Kto z nas by nie chciał dożyć sędziwego wieku? Cieszyć się każdym dniem, patrzeć jak dorastają dzieci, wnuki i prawnuki. Przeżyć tyle pięknych chwil, przetrwać klika trudnych momentów i dzielić się swoimi wspomnieniami, doświadczeniem i dobrymi radami, których  nauczyło życie. Dlatego tak warto dbać o zdrowie by cieszyć się długim życiem.

Pamiętamy jak babcia z dziadkiem żartowali, gdy byliśmy mali, że on jak i ona mają po 100 lat. Wywołało to w nas tyle emocji, że chwaliliśmy się tym każdemu. Długo żyliśmy w przeświadczeniu, że tak jest, tym bardziej, że zazwyczaj, gdy były ich urodziny, nie mieli odpowiedniej ilości świeczek na torcie, bo rodzice mówili, że by ich nie starczyło. Buntowaliśmy się, że mimo wszystko powinni je mieć, bo fajniej jest, gdy można zdmuchnąć tyle świeczek, ile ma się lat. Byliśmy zdziwieni, gdy dowiedzieliśmy się, że babcia jeszcze nie przekroczyła “setki”- przecież z naszych obliczeń powinna mieć już trochę więcej!

Pierogi z ser(c)em

Nasza babcia, jak chyba każda babcia, miała swoje specjały. Jednym z nich były pierogi. Babcia robiła zawsze pyszne pierogi z serem, które wsuwaliśmy jeden za drugim. Było ich zawsze tyle, że nikt głodny nie wychodził. Kuchnia babci zamieniała się w istny zakład produkcyjny. Nie ma co się dziwić! Babcia wyrabiała ciasto i farsz, a następnie lepiła ponad 100, dosłownie ponad STO sztuk pierogów. Były pyszne, z serem, serwowane ze śmietaną albo bułką tartą zasmażaną, z cukrem, albo sauté – pyszne w każdej  postaci, bo robione z miłością. Z czasem, gdy byliśmy starsi, pierogów zaczynało być coraz „mniej”. Bynajmniej tak nam się zdawało, ponieważ byliśmy w stanie zjeść znacznie więcej, ale wtedy mama wkraczała do akcji i dzieliła każdemu po równo. Zawsze wspominamy babcię z podziwem jak robi  pierogi, ile wkładała w to pracy, ile czasu i ile serca, aby zawsze każdy mógł dostać chociaż kilka sztuk. Żałujemy jednego… nie spisaliśmy od babci przepisu, bo zawsze mówiła, że robi „na oko”.  Teraz babcia ma już przez swoje lata, nie robi już praktycznie nic w kuchni. Zapomniała jak się je robiło. Ostatnia nadzieja w tym, że kiedyś znajdzie się przepis. Choć tu nie chodzi o przepis, tylko o to kto i jak to robi.

Fajna zabawa – tylko u babci…

Jak byliśmy już na tyle samodzielni, że rodzice nie musieli nas odbierać z szkoły i sami mogliśmy wracać do domu, często odwiedzaliśmy babcię, aby porobić rzeczy, których w domu nie było. I tak pamiętamy dwie rzeczy, które u babci robiliśmy – układaliśmy klocki LEGO lub oglądaliśmy bajki w telewizji, których w domu nie mieliśmy.

Potrafiliśmy godzinami je układać i bawić się. Klocki  zawsze leżały w tym samym miejscu, schowane pod kredens w brązowej skrzynce, z przegródkami zrobionymi z kartoników po herbacie, pudełek po lodach i metalowych puszek. Ciekawe od czego były te puszki – napisy były po rosyjsku. Pamiętamy też, jak pewnego razu jeszcze z dziadkiem i babcią wzięliśmy wszystkie klocki i posegregowaliśmy je kolorami i rodzajami. Od tego momentu zawsze, kiedy coś układaliśmy, na koniec zabawy musieliśmy rozmontować wybudowane konstrukcje i ponownie porozdzielać klocki, by pozostali wnukowie mieli przygotowane do zabawy. Swoją drogą niedawno tata przywiózł całą skrzynkę do domu i wróciły wspomnienia. Klockami bawią się teraz najmłodsi (prawnukowie babci), ale jako wujkowie chętnie tworzymy z nimi konstrukcje, jak to kiedyś robiliśmy.

Drugą z ulubionych czynności, którą robiliśmy u babci było właśnie oglądanie telewizji. Nie było to zwykłe oglądanie telewizji, babcia miała podłączoną kablówkę, więc były dostępne kanały z bajkami. Najczęściej oglądaliśmy bajki na nickelodeon, ponieważ drugi kanał cartoonnetwork lekko śnieżył. Jak przychodziliśmy do babci z braćmi zawsze był moment konsternacji. Patrzyliśmy na siebie nerwowym wzrokiem, jeden na drugiego, drugi na trzeciego i trzeci na czwartego, a w głowach mieliśmy jedno pytanie: kto zapyta babcię, czy możemy włączyć telewizor. Zazwyczaj jak to bywa w rodzeństwie wypadało na najmłodszego.

Zawsze nas rozpieszczała, a na stole za każdym razem leżały ciasteczka, cukierki, czy własne ciasto. Na pożegnanie też dostawaliśmy słodycze do kieszeni.

Tego nie przeczytacie w podręcznikach…

Często bywaliśmy u babci po szkole nawet po kilka godzin, więc sporo rozmawialiśmy z nią.  Wypytywała nas o czym dziś w szkole się uczyliśmy. A lekcje z historii rozwijała nam o swoje opowieści jak przeżyła II wojnę światową jako nastolatka, jak została wtedy wywieziona do Niemiec, czy jak wróciła do domu po wojnie. Historie te są dla nas teraz jeszcze więcej warte i zapamiętane. Zawsze było w tych opowieściach dużo emocji, wdzięczności z szczęścia w tym najtrudniejszym czasie, dumy z bycia Polką i wzruszenia, mówiąc o powrocie do Ojczyzny, gdy uznana była za zaginioną i zmarłą, a rodzina w Polsce wciąż z nadzieją modliła się o jej powrót do domu.

Trudnym momentem w życiu naszej rodziny był czas, gdy dziadek zaczął chorować. Wiele razy trafiał do szpitala, lecz pewnego razu już z niego nie wrócił. Byli pięknym małżeństwem, dając swoim dzieciom, jak i wnukom wzór miłości i wartości jak tworzyć udany związek i pielęgnować ciepło w dużej rodzinne! Wszyscy to bardzo przeżyliśmy, lecz darzyliśmy się ogromnym wsparciem, opieką i miłością, a babcia czuła, że ma dla kogo żyć i zachowując żałobę w sercu, cieszy się tym, że Ona wciąż może tu z nami być!

Niestety wiek oraz stan zdrowia odbija się niej. Niedosłyszy i coraz mniej mówi, choć wcześniej potrafiła opowiadać godzinami o swoim dzieciństwie, czasach wojny, PRL-u, życiu codziennym, wypytywać o nasze sympatie. Przez ryzyko jakie stwarzały problemy z poruszaniem się, babcia przestała wychodzić z domu, w związku z czym niestety nie mogła brać czynnego udziału w wydarzeniach i uroczystościach rodzinnych, ani uczestniczyć w dniu ślubu #3 i #4. Jednak nawet wtedy, nie chciała opuścić żadnego z nas w dniu naszego święta, albo innego ważnego wydarzenia w naszym życiu, była z nami myślą i bardzo to przeżywała. Dlatego to my odwiedzaliśmy ją w ważnym dla nas dniu, jak i na co dzień.

Ochoczo się za nas modliła i wciąż się modli. Mówi, że wszystkich nas obejmuje modlitwą. Wierzymy, że miłość, jaka otacza naszą rodzinę i relacje z rodzeństwem taty oraz naszym kuzynostwem możemy zawdzięczyć właśnie jej, kochanej babci Irenie.

Najdroższa Babciu!
W dniu twojego święta,
najlepsze życzenia składają wnuczęta.
Niech Cię Pan Bóg zdrowiem darzy,
radość niech nie znika z Twojej twarzy!

Pamiętajmy o starszych!

Jeszcze niedawno odwiedzaliśmy babcię bardzo często, lecz kiedy wybuchła pandemia musieliśmy ograniczać kontakt do zera, aby nie narazić jej na zarażenie. Parę razy ze szczególną ostrożnością pojedynczo udało się ją na chwilę odwiedzić, bo tęsknimy za nią. Na całe szczęście babcia nie zostaje sama i jest pod stałą całodobową opieką 3 córek, które dbają o nią na medal. Nasz tata prawie codziennie ją odwiedza i pomaga siostrom.

Wiele osób niestety na taką pomoc nie może liczyć. Obejrzyjmy się w około, może ktoś z bliskich bądź z sąsiadów jest starszy i nie powinien wychodzić w dobie pandemii na zewnątrz. Postarajmy się pomóc zrobić chociaż zakupy, czy zrealizować jakąś prośbę – niech wiedzą, że może na nas liczyć.

Sto lat!!! 100 lat to za mało, 150 by się chciało!

 

Kategorie: Urodziny

2 Komentarze

Gosia · 22 stycznia 2021 o 11:44

„Pierogi z ser(c)em”
świetny pomysł na akapit

Dzień babci i dziadka - rodzinka11.pl · 21 stycznia 2021 o 17:22

[…] jak bawiliśmy się klockami. Tak jak pisaliśmy wcześniej w poście na urodziny babci Irenki (LINK) o klockach pod szafką, tak u babci Halinki klocki te były schowane w pufie. Zawsze zabawa była […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.