Braterstwo krwi

Wszystkich nas łączy coś wspaniałego, coś takiego jak ogień, co pomimo dzielenia się nie tracimy tego, a przyczyniamy się do pomocy drugiemu. Jest to krew, niektórzy mówią ze mają błękitną, ale tak naprawdę każdy ma ten sam kolor – czerwony.  Dziś w dniu honorowego dawcy krwi chciałbym podzielić się z wami pewną historią, ale zanim ona to opowiem trochę o tym jak wygląda krwiodawstwo u nas w rodzinie.

Krwiodawstwo u nas jest od bardzo dawna. Jeszcze w czasach kiedy nasza babcia była aktywna zawodowo, pracowała w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kaliszu oraz regularnie oddawała krew. Dzięki temu dziś kiedy idziemy oddać krew, panie w stacji, które jeszcze pamiętają babcie śmieją się, że „od Janiakowej przyszli”. Ale wbrew pozorom dostajemy taką samą liczbę tabliczek czekolad i oddajemy tą samą ilość krwi co inni krwiodawcy. Ale właśnie nadeszły „nasze czasy” i my przejęliśmy „kropelkę” w tej sztafecie pomocy drugiemu.

Nie mamy z tym problemu, a wręcz czerpiemy z tego przyjemność i chętnie idziemy oddać kolejny raz, szczególnie teraz, gdy krew była bardzo potrzebna.Jedni z nas znoszą to gorzej (#2) inni lepiej. W tym momencie #2 #3 #4 #5 #6 oddają krew, a #4 #5 #6 posiadając odznakę honorowego krwiodawcy III stopnia, i nie przestajemy przychodzić na donacje. Oddajemy dosyć regularnie zawsze kiedy mamy termin.

Czas na historię… pełną krwi?!?

Wiele osób może odstraszać obawa przed omdleniem, albo utratą przytomności. My zaprawiliśmy się już w bojach i z każdym kolejnym oddaniem wiemy jak sobie z tym coraz lepiej radzić, chociaż nie zawsze tak było, z czym wiąże się pewna historia…

Element stroju ludowego, na dniach krwiodawcy

Element stroju ludowego, na dniach krwiodawcy

Było to moje pierwsze oddanie, a zabrał mnie na nie mój brat #5, który miał już parę donacji za sobą i zachęcił mnie do tejże inicjatywy. Gdzieś w pamięci miałem zapisane , że na pobranie krwi trzeba zjeść lekki posiłek. Nie uwzględniłem tylko tego, że to było tylko do pobrania krwi do badania, a nie 450 ml. Przechodząc przez kolejne etapy czułem się świetnie i byłem pewien, że oddanie przebiegnie bez większych problemów. Czekam już w kolejce do sali pobrań i pani wyczytuje mój numerek. Wchodzę na salę, siadam na fotelu, pani zaczyna procedurę. Zaczynam się stresować, zobaczyłem igłę i cała pewność siebie odeszła w niepamięć. Powiedziałem sobie, że przyszedłem tam nie po to by się bać, tylko, żeby pomagać. Worek zaczął napełniać się krwią. W głowie przemknęła mi myśl, że ta krew przed chwilą płynęła w moim organizmie. Z każdą chwilą stresu było coraz mniej, tak samo jak czasu do końca. Już cały worek się napełnił i Pani zaczęła mnie odczepiać od aparatury.

– Czy wszystko w porządku? – spytała.
– Tak, czuję się dobrze

po czym powiedziała mi, żebym posiedział jeszcze chwilę na fotelu, no i wtedy wszystko się zaczęło…

Na brata zawsze można liczyć?!?

Spojrzałem tylko na #5 i powiedziałem do niego pół żartem, pół serio:

– Stary , schodzę

On popatrzał na mnie myśląc, że sobie żartuję nie zareagował i uśmiechnął w akcie zrozumienia i przyjęcia rzekomego żartu. Ale po chwili nie było nikomu do śmiechu. Zaczynałem tracić przytomność, że nie byłem w stanie zawołać żadnej pomocy i sprzątaczka przechodząc obok mojego fotela zawołała dziewczyny.

„Huston, we have a problem”

Zleciały się wokół mnie wszystkie panie, które były na sali. Zaczęły wydawać polecenia, które pamiętam jak przez mgłę. ustawiły mi fotel w pozycję leżącą, zleciły mi ćwiczenie w postaci rowerka, które miało mi pomóc przywrócić prawidłowe krążenie.Po chwili wróciłem do stanu świadomości i leżałem jeszcze chwilę na fotelu. Byłem biały jak ściana, można powiedzieć ze stałem się kameleonem. Dostałem kroplówkę i tak z krótkiego oddania które zazwyczaj trwa ok. 20 min z wszystkimi procedurami, trwało półtorej godziny. Po wyjściu zjadłem od razu dwie tabliczki czekolady, i wypiłem kubek kawy. Była ona tak słodka, ze można by było nazwać ją mianem kleika, a nie kawy. Ale pomimo tej sytuacji nie zraziłem się do oddawania krwi i w dniu dzisiejszym posiadam już odznakę zasłużonego.

Morał z tej opowieści taki, żeby zjeść dobre śniadanie przed oddaniem, zamiast zejść na fotelu. Uwiercie mi nie jest to fajne uczucie.

Ty też możesz pomagać!

Niemniej jednak rozumiemy, jak nasza krew jest potrzebna drugiemu człowiekowi. Może nawet zdarzyło się tak że, ktoś z was otrzymał naszą krew. Jest nam bardzo miło z tego powodu, że mogliśmy pomóc. Zachęcamy was również do oddania krwi, szczególnie teraz kiedy jest bardzo potrzebna drugiemu.  To nic kosztuje a dla potrzebującego może stać się wartością nadrzędną

 

 


0 Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.